Tuesday, January 09, 2018

Obcowanie

Zdobycze dzisiejszego dnia
swietych sprawilo, ze wspomagaja mnie swoja modlitwa dwoje moich patronow. Swiety Edward (z sakramentu Chrztu) + Swiety Ryszard (z sakramentu Bierzmowania). Krol i biskup! Wiekszej potegi nie mozna miec nad soba. Poza tym, biskup Ryszard umial sie postawic nawet krolowi. Dwa zywioly w jednym. Ach ten kochany sp. braciszek Rysio pozostawil mi dziedzictwo. Swojego patrona. Tak sie umowilismy jako mlodzi chlopcy przed sakramentem Bierzmowania. Ze on bierze imie mojego patrona sw. Edwarda, a ja jego, sw. Ryszarda. Teraz jego patron dodal mi czadu. Dzieki Ci Bracie. Juz gotuje sobie obiady tak jak Ty, i lepiej. A na strzelnicy spelnie Twoje marzenie, i bede tak jak Ty - wyborowym strzelcem, Braciszku.

"Oskarzam pana Radoslawa Sikorskiego jako Ministra Spraw Zagranicznych RP w latach 2007-2014 o dzialanie na szkode Prezydenta RP podejmowane w porozumieniu i/lub na rzecz wladz Federacji Rosyjskiej" - EWA STANKIEWICZ


*

"Dziadek" Pilsudski, albo "Stary Szlachcior", odnosilo sie w moim domu do marszalka Jozefa Pilsudskiego. Z wielka estyma i szacunkiem. Moze to wynikalo z tego, ze dziadek Wladyslaw Kuciak byl legionista Pilsudskiego. Po wojnie z bolszewikami Dziadek Pilsudski zrobil z mojego dziadka Wladyslawa Kuciaka osadnikiem wojskowym na Wolyniu. Czyli mozna pwiedziec, ze z domu wynioslem "pilsudczyzne". Tatus Henio, to juz urodzony Wolyniak. Patriota z krwi i kosci. O Marszalku nie dal powiedziec zlego slowa.

"Nigdy nie znizac glowy, tzn. przestrzegac godnosci" - SZLACHCIC Z ZULOWA MARSZALEK JOZEF PILSUDSKI

Kiedy zglebilem genealogiczno-heraldyczny zyciorys Marszalka, zauwazylem szlaki prowadzace do jego pokrewienstwa z klanem ZAREMBA. I jesli to prawda, to przepiekna prawda. To znaczy, ze Zarembowie zaadaptowali rod litewski GINIATOWICZOW dozgonnie i po wieki wszystkim pokoleniom. Co za chojnosc i wielkosc Zarembow! Godna Trzech Kroli. I takze duma, ze rod Zaremba wydal tak piekny szczep, z ktorego wyrosla odnoga rodu (Kosciesza/Strzegomia - Pilsudski) i wydala nam Marszalka. Co za wspaniala historia!

Pierwszym, ktory uzywal nazwiska Pilsudski, byl Bartlomiej, syn Stanislawa, Rymsza Giniatowicz, herbu Kosciesza z odmiana. Tenze Bartlomiej posiadal znaczne dobra, posrod ktorych byly Poancze, Pojurze, Szaupiany, Upina, Janowdow i wspomniane Pilsudy. Ze znacznych przodkow naszego Marszalka wymienic trzeba, poza Bartlomiejem, takze Jana Kazimierza Pilsudskiego (1614-1710), chorazego parnawskiego i podczaszego grodzienskiego, a takze Franciszka Pilsudskiego (1707-1791), piwniczego Wielkiego Ksiestwa Litewskiego, i posla na Sejm w 1758 r.
Pradziad Komendanta - Kazimierz - byl rotmistrzem zmudzkim i uczestnikiem Powstania Kosciuszkowskiego. Dziad Piotr, uczestnik Powstania Listopadowego, mieszkal w pieknym dworze w Poszuwiu, w ktorym zmarl w 1851 r. Do tego dworu zajezdzal potem czasem i sam Ziuk w odwiedziny do swojej babki, Teodory z Butlerow Pilsudskiej. Ogladal z nia obrazy, ksiazki i pamiatki rodzinne. Wreszcie dochodzimy do ojca - Jozefa Wincentego Pilsudskiego, ktory jako kolejny z rodu mezczyzna takze bierze udzial w powstaniu, tym razem Styczniowym. Zupelnie tak, jakby walka w insurekcjach i powstaniach byla dziedzictwem rodowym Pilsudskich. Wreszcie musial nadejsc swit, tym switem, jutrzenka polskiej niepodleglosci, byly narodziny kolejnego dziedzica rodu Pilsudskich - Jozefa. Jozef Klemens Pilsudski urodzil sie 5 grudnia 1867 r. w majatku rodinnym w Zulowie, jako czwarte dziecko po dwoch siostrach Helenie i Zofii (Zuli), a takze starszym bracie Bronislawie. Akurat w dzien, w ktorym rodzil sie przyszly polski Wskrzesiciel, do dworu zulowskiego przyjechali rosyjscy zandarmii, zaniepokojeni ruchem i swiatlem bijacym z okien. Byl to czas popowstaniowych represji, mrocznych rzadow Murawiewa Wieszatiela na Litwie. Ojciec Ziuka ukrywal sie, gdyz byl powstanczym komisarzem Rzadu Narodowego na Zmudzi. Wizyta mundurowych byla tym bardziej niebezpieczna. Na szczescie zandarmi po krotkiej inspekcji, gdy zorientowali sie, ze w dworku trwa porod, odeszli. Tak czy siak, juz w chwili narodzin nad Pilsudskim pojawili sie ludzie w carskich mundurach, co jak przedziwny symbol mial naznaczyc losy czlowieka, ktory przez cale swoje zycie zmagal sie z Rosja, najwiekszym przeciwnikiem, zarowno w wymiarze osobistym, jak i politycznym oraz dotyczacym losu Polski i Polakow (Tomasz Lysiak, "Matka i Serce Syna", GAZETA POLSKA, 6 grudnia 2017).

*

Ale mam grafik napiety tego miesiaca. Miesiecznica Smolenska + lekarz + Swieto Szkotow (Robert Burns Day) + strzelnica. I jak ja sie mam nudzic, jak ciagle brak mi czasu. Zaniedbalem sprzatanie domu, pisanie bloga, zrobienia zakupow. Wiecej skierowalem sie na samo-douczanie + samo-medykowanie.

W nocy ubralem sie. Wyszedlem na zakupy. Pierwsze powazniejsze zakupy tego roku. Bez samochodu. Poszedlem do Bloor West Village. Glownym celem bylo kupienie jagly (kasze jaglana, or eng. Millet). Wyczerpala sie i przez 2 tygodnie jej nie jadlem. Przerwalem "Terapie Zaremby". Poza tym juz sie prawie od niej uzaleznilem, i przechodzilem dziwne bole na ciele.

Jagle mozna tylko kupic w 3 sklepach polskich w tym rejonie. Znalazlem raz na Ronceswolce w "Chicago Deli". Ale kupilem ostatnia. Tez w Benna's mozna. Ale ostatnio nie wpadla mi w oku. No i na Bloor West Village w Kingsway Deli. Dzis juz byli zamknieci,  jak tam przechodzilem do ksiegarni Book City.

Ale W polskich sklepach maja dosc droge. Ceny wahaja sie pomiedzy $1.45 do $2.45 paczuszki 0.400-gramowej. Ja na jedna porcje uzywam 250g. Czyli z jednej torebki nawet nie wychodzi mi 2 porcje. Dlatego najlepszym dotychczas miejscem na kasze jaglana jest BulkBarn. Z tym, ze to z beczki i samemu trzeba sobie do woreczkow wsypywac. Ja dzis za woreczek 1.615kg zaplacilem $7.43. Z tego bede mial 6 dobrych porcji. Czyli starczy na caly tydzien.

Wycieczka na zakupy zajela mi 2 godziny (19:01-21:00). Nie kupilem wszystkiego, bo niektore sklepy i butiki byly pozamykane (otwarte tylko do godz. 19:00). Ale ksiegarnia + BulkBarn + LCBO + supermarket, otwarte sa do godz. 21:00.

Wracalem obciazony plecakiem + 2-ma sklepowymi reklamowkami ($.0.10). W domu zwazylem to na wadze. To na plecach mialem 10 kg a w rekach 5 kg = 15 kg. Jak ja to przynioslem glodny i chudy, sam sie dziwie, ale Tajemnice bolesne ukaja kazdy bol.

Poniewaz nie tylko zoladek trzeba nakarmic, nie cialem tylko czlowiek zyje, to rutynowo wpadlem do mojej ulubionej ksiegarni Book City. Rzucilo mi sie kilka pozyji w oczy. Serce zaczelo szybciej bic. A deczyzje trzeba podjac, bo jak jest 3 pozycje z ta sama cena. To nie latwo taka decyzje podjac i czlowiek sie stresuje. W koncu wyszedlem (jak zwykle wzialem ostatnia ksiazke) z "JOHN le CARRE: The Biography", autorstwa Adam Sisman. Przeceniona z $28.99 na $8.99 + tax. Oraz magazyn "Newsweek" z "Putin is preparing for World War III. Yeah. That's Bad News" na okladce.

Ten pierwszy zakup dla ducha w tym roku pokazuje jaki bedzie moj trend zainteresowania. Oczywiscie, wywiad, moje hobby, a nawet mozna powiedziec ze pasja. Na uniwersytecie Carlton w Ottawie, magisterke robilem (nigdy nie skonczylem) w kierunku "Bezpieczenstwa Narodowego  i Wywiadu" (National Security and Intelligence). Drugim tematem, to oczywiscie SZATAN XXI wieku, neo-bolszewicki car Rosji, Wlodzimierz Putin. Temu szatanowi trzeba obserwowac kazde mrugniecie powieki. Bo inaczej mamy powtorke Hitlera 2.0. Swiat musi temu zapobiec.

01:27 Hrs. 1-sza szklanka wody.

12:35 Hrs. Tweetuje "Obrazona na Polakow Roza von wartburg trabant szrot debilen unter den linden dupen szwancen morden klapen..." ze strony szlachcianki, pani Ewy Stankiewicz (https://twitter.com/ewa_stankiewicz. Kocham Ewy!
Ten cytat tak mnie usmial, bo naraz myslami znalazlem sie na szrocie w Hamburgu. Tam sie tak gadalo, no i byly fajne czasy.


No comments: